piątek, 9 listopada 2012

News

W ciągu najbliższych ośmiu dni siatkarze PGE Skry rozegrają aż cztery mecze: trzy w PlusLidze i jeden z Lidze Mistrzów. - Ale z tego powodu nie mamy zamiaru zmieniać naszego cyklu treningowego - mówi trener Jacek Nawrocki.
Drużynę z Bełchatowa czeka bardzo trudny tydzień. W sobotę o godz. 19 wicemistrzowie Polski zmierzą się w hali Energia z Delectą Bydgoszcz, w poniedziałek przyjadą do Łodzi, gdzie w środę w Lidze Mistrzów podejmą Dynamo Moskwa. Dzień później, znów w swojej hali, rozegrają zaległy pojedynek z Indykpolem AZS Olsztyn, zaś w przyszłą sobotę czeka ich wyjazdowy mecz z Wkręt-Metem AZS Częstochowa. 


Wszystkie spotkania są bardzo ważne, bo strata punktów może mieć bardzo złe skutki. W europejskich pucharach stawką jest pierwsze miejsce w grupie E, zaś w PlusLidze trzeba zacząć odrabiać straty do czołówki. Bo na razie po trzech porażkach w czterech rozegranych kolejkach PGE Skra zajmuje dopiero siódme miejsce, z aż dziewięcioma punktami straty do prowadzącej w tabeli Zaksy Kędzierzyn-Koźle. 

Pozycja na półmetku jest bardzo istotna, ponieważ decyduje o rozstawieniu w Pucharze Polski. Cztery najlepsze zespoły zaczynają rywalizację w ćwierćfinale, a pozostałe muszą występować we wcześniejszych rundach. - Najbardziej boli to, że w każdym z przegranych spotkań mogliśmy osiągnąć znacznie lepszy wynik - mówi Nawrocki. Przypomnijmy, że jego zespół przegrał po 2:3 z Resovia i Zaksą oraz 1:3 z Jastrzębskim Węglem.


Trener bełchatowskiego zespołu twierdzi, że na razie koncentruje się tylko na spotkaniu z Delectą. O tym, że będzie ono bardzo ciężkie, świadczy wynik z poniedziałku, kiedy bydgoszczanie pokonali 3:1 Resovię. - To normalne, że w trakcie sezonu padaują wyniki trochę przewracające tabelę - podkreśla. - Delecta ma w składzie tej klasy zawodników, że potrafi wygrać z każdym przeciwnikiem.



Siatkarze PGE Skry po przegranym meczu z Jastrzębskim Węglem dostali dwa dni wolnego. Szkoleniowiec stwierdził, że chodzi o odpoczynek psychiczny. W środę drużyna wróciła do zajęć, bardzo intensywnych. Tego dnia zawodnicy trenowali dwukrotnie, w czwartek raz, w piątek znów rano i po południu, a w sobotę w planie jest przedpołudniowy rozruch.



Poprawiła się sytuacja kadrowa, bo normalnie ćwiczy już Dejan Vincić, który na początku poprzedniego tygodnia skręcił staw skokowy. Zabrakło go w meczach z Tomisem Konstanca i Jastrzębskim Węglem. - Wszystko jest już w porządku, podobnie jak z pozostałymi naszymi zawodnikami. Oczywiście niektórzy mają drobne urazy, ale nieprzeszkadzające w trenowaniu i graniu - wyjaśnia trener PGE Skry. Dodaje też, że nie zamierza zmieniać intensywności zajęć z powodu nawału spotkań. - Sezon nie kończy się na tych meczach, dlatego trzeba robić swoje - kończy.